piątek, 6 stycznia 2017

Recenzja matowych pomadek My Secret


Hej Kochani!

Ostatnio na moim blogu pojawiają się głównie recenzje matowych pomadek do ust, ponieważ na rynku kosmetycznym zawitało w ostatnim czasie bardzo dużo produktów tego typu, a ja wciąż szukam pomadki idealnej, która byłaby trwała i przede wszystkim nie wysuszała moich ust. Dlatego też dziś przyjrzymy się bliżej nowości od My Secret, czyli matowym pomadkom "I love matte lips".
Zostańcie ze mną!




http://www.mysecret.com.pl/




OPIS PRODUCENTA

"Matowa pomadka do ust. Zapewnia wysokie krycie już po pierwszej aplikacji, nie wysusza i nadaje ustom jedwabiste wykończenie."

Dostępnych jest 10 kolorów:
1 Sophie
2 Lilly
3 Lucy
4 Holly
5 Freya
6 Molly
7 Daisy
8 Amber
9 Ayla
10 Laila

Cena: 12,99 zł







SWATCHE












PREZENTACJA KOLORÓW NA USTACH



1 Sophie


2 Lilly


3 Lucy


4 Holly


5 Freya


6 Molly


7 Daisy


8 Amber


9 Aila


10 Layla



MOJA OPINIA


Co mnie urzekło w matowych pomadkach od My Secret? Przede wszystkim to, że mamy do wyboru aż dziesięć pięknych odcieni, wśród których znajdziemy kolorki odpowiednie zarówno do dziennego, jak i wieczorowego, bardziej szalonego makijażu.

Pigmentacja tego produktu jest naprawdę bardzo dobra - uzyskujemy pełne krycie i piękny, nasycony kolor już po jednej aplikacji. Konsystencja jest przyjemna, a pomadki gładko rozprowadza się na ustach. Warto też zwrócić uwagę na ich zapach -  zazwyczaj szminki pachną specyficznie i "chemicznie" (przynajmniej dla mnie), co może stanowić problem zwłaszcza dla osób, które są na taki zapach wyczulone. Pomadki My Secret wręcz przeciwnie - mają piękny i subtelny zapach, który nie drażni.

Jeśli chodzi o trwałość, to również jestem mile zaskoczona, ponieważ pomadki przez swoją mocną pigmentację utrzymują się na ustach przez wiele godzin bez konieczności poprawiania. Podczas jedzenia posiłków i picia minimalnie ścierają się z ust, co wymaga niewielkich poprawek, ale ogólna trwałość jest jak najbardziej godna pochwały.

Największym problemem, jak dla mnie, przy używaniu pomadek jest zawsze obawa przed wysuszeniem moich ust. Nigdy nie jestem w 100 % zadowolona z pomadek, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z taką, która nie wysuszyłaby moich ust i nie podkreśliła suchych skórek, dlatego też pod każdą pomadkę używam najpierw balsamu nawilżającego, aby choć trochę zabezpieczyć usta przed wysuszeniem (na fotkach balsam do ust nieco "wybija" i stąd wrażenie, że pomadki nie dają do końca pełnego matu, ale na swatchach widać dokładnie, że są jak najbardziej matowe), dlatego moja opinia w tej kwestii nie będzie niestety w pełni miarodajna.

Moja ogólna ocena matowych pomadek do ust "I love matte lips" od My Secret jest bardzo dobra. Warto wypróbować te szminki, zwłaszcza, że koszt też jest niewielki (12,99 zł), a jak wszyscy doskonale wiemy, Drogerie Natura, w których można znaleźć te pomadki, lubią nas zaskakiwać mega promocjami, na których produkty do makijażu można wyhaczyć po naprawdę okazyjnych cenach :)

Ps. Do wykonania makijażu zaprezentowanego na zdjęciach użyłam m. in. poniższych kosmetyków:


A czy Wy już używałyście matowych pomadek My Secret? Macie jakiś swój ulubiony kolor (moim zdecydowanym faworytem jest nr 4 Holly)? Podzielcie się ze mną swoimi opiniami w komentarzach - chętnie poczytam!
 
Ściskam, Zalosia <3





7 komentarzy:

  1. Moim kolorkiem byłby numerek 2 niestety u mnie nie ma drogerii Natura :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście nie lubię sama testować kosmetyków a po tak fajnej recenzji chyba skuszę się na Holly, jak dla mnie kolor świetny. Napiszę jak moje odczucia co do tych pomadek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam kolor Aila i po wypróbowaniu poszłam następnego dnia po kolejny kolor z oferty. Pomadki trwałe i bardzo dobrze kryją. Jak za taką cenę to hit :)Dzięki za tą recenzję bo normalnie nie zwróciłabym na nie uwagi a to byłaby wielka szkoda ;)

      Usuń
  3. Mnie dobrze w przygaszonym różu :) A jeżeli chodzi o urodę to warto ją wspomóc przez picie wody, która działa wspomagająco na skórę - ta woda zwalcza negatywne działanie wolnych rodników od środka organizmu. Taką wodę daje redox fitaqua.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza - bardzo miło mi się je czyta i za każdy serdecznie dziękuję. Jednak mój blog, to nie miejsce na reklamę, więc nie zostawiaj mi linków i nie zapraszaj do siebie, ponieważ będę zmuszona usuwać takie komentarze. Na pewno zajrzę do Ciebie, jeśli po prostu skomentujesz :) Pozdrawiam!